Londyn jak ze snów.
Data imprezy: 15-08-18 - 20-08-18Z zapisków kronikarza :
Dzień pierwszy.
Lot opóźniony ,a potem odwołany (taka niespodzianka). Krótka i nerwowa noc na Skórzewie w gościnnym domu kolegi Piotra.
Dzień drugi.
Wczesna pobudka, meldujemy się na lotnisku. Lot opóźniony, znowu opóźniony. Siek permanent unattended. W końcu o 11.00 wylatujemy. Dalej jak po sznureczku : Poznań – Luton – Londyn.
Sprint po London Pass (po drodze wszystkie ludzkie rasy świata – oprócz Pigmejów). Zwalniemy tempo i spacerem przez China Town (obiad u Mistera Wu) , Picadilly, St. James Park, Pałac Buckingham i pomnik królowej Wiktorii, Łuk Wellingtona i Pomnik Nieznanego Żołnierza docieramy do Hyde Parku. Wsiadamy do metra i jesteśmy na Perivale. Tam znowu wita nas kolega Piotr w swoim gościnnym domu (jak on to robi ?).
Zakupy w Britisch Petsch Schop.
Wieczorem, z radości i w perspektywie dnia następnego zjadamy Winstony.
Dzień trzeci.
Zwiedzamy wojenne gabinety Churchilla. Później sprawdzamy godzinę na Big Benie i hajda parostatkiem w piękny rejs do Tower Bridge (po drodze piękne widoki – London Eye, mosty, The Shard (Ry-Szard). Wchodzimy do Tower of London (tam kruki, mury i zbroje). Next station to Tower Bridge (spacer górnym pomostem i mrowienie w okolicach bikini, na deser maszyna parowa). Zaokrętowanie na HMS "Belfast" i wędrówka po zakamarkach okrętu (maszynownia !!!). Tymczasem Tower Bridge podnosi się. Fajnie.
Schodzimy z "Belfasta" i rzucamy się na fish & chips. Na koniec spacerujemy po uliczkach przy Borough Market (powróci jeszcze w wielkim stylu). Za Siekiem cały czas skrada się Czarna Pan tera.
Dzień czwarty.
Opactwo Westminsterskie (pytań brak). Parlament, Downing Street 10, Trafalgar Square i kolumna Nelsona. Tam pakujemy sie na górę doubledeckera i ruszamy na objazd miasta (wietrzne ale niezwykle widokowe dwie i pół godziny). Powtórka z Borough Market (Adam doznaje oświecenia).
Wjazd na taras widokowy wieżowca The Shard i wspaniałe widoki na Londyn wieczorową porą. Dzień kończymy spacerem po nocnym Soho (klimaty że ho ho !!!). Nogi bolą. Kajagoogoo.
Dzień piąty.
English breakfast big & tasty. Posileni odwiedzamy pałac Kensington (apartamenty królewskie, królowa Wiktoria i sukienki Lady D). Ruszamy pod pomnik księcia Alberta, skąd kierujemy się do Muzeum Nauki (genialne) a stamtąd do Royal Albert Hall. Koncert na dwa puzony. Dzień kończymy w Muzeum Historii Naturalnej (niesamowity hall główny).
Dzień szósty.
Niesamowite Imperial Museum of War (uczta historyczna) i hall British Museum (kamień z Rosetty). Pożegnalny obiad u Mistera Wu, zakupy w Primarkt i Ale przy Tottenham Court Road. Odjazd na Luton z King Cross Station. Podróż do kraju bez przygód.
AMAZING WONDERFUL GREAT BRILLIANT FANTASTIC UNCREDIBLE AWESOME !!!!!!!!!!!!!!!!!